Cisza.
Wszechogarniająca cisza, przerywana jedynie cyklicznymi dźwiękami szeregu
urządzeń monitorujących. W pomieszczeniu znajdowały się cztery osoby, pomimo
tego żadna z nich nie była w stanie wydać najmniejszego nawet dźwięku. Kiedy
już jedna z nich postanowiła w końcu przerwać tą niezręczną sytuacje, z jej ust
wydobyło się jedynie kilka cichych jęków, które natychmiast przerodziły się w
niekontrolowany szloch. Czterdziestoletni mężczyzna momentalnie poderwał się z
zajmującego do tej pory miejsca pod oknem i znalazł się przy płaczącej żonie.
Kładąc swoje dłonie na jej ramionach próbował ją w jakikolwiek sposób
pocieszyć.
-Czy to pewne?- zwrócił się do siwego
mężczyzny w białym kitlu.
-Niestety tak. Wykonaliśmy szereg
szczegółowych badań. Diagnoza jest ostateczna- powiedział przeglądając raz
jeszcze wszystkie wyniki.
-Nie da się nic zrobić?- brunet zadał
kolejne pytanie.
-Państwa córka potrzebuje przeszczepu-
stwierdził rzeczowo.- Jednak biorąc pod uwagę rzadką grupę krwi i dosyć długą
listę oczekujących, nie liczyłbym na cuda.
-Mój Boże, nasza mała córeczka- kobieta po
raz kolejny zaniosła się płaczem, wtulając się jednocześnie w siedzącego obok
męża.
Leżąca na szpitalnym łóżku blondynka
odchrząknęła znacząco, próbując tym samym uświadomić zgromadzonych w
pomieszczeniu dorosłych o swojej obecności.
-Ile czasu mi zostało?- zapytała niezwykle
spokojnym głosem, który wręcz emanował jakąś dziwną radością.
-Nie chce prorokować- zaczął lekarz.-Ale to
nie wygląda tak, że twoją wątroba przestanie funkcjonować z dnia na dzień.
Będzie wysiadać stopniowo, aż w końcu przestanie działać. Na razie jest z nią
całkiem w porządku. Przy odpowiedniej diecie, właściwym stylu życia…
-Ile?- przerwała mu, mając dość przydługiego
wykładu mężczyzny.
-Maksymalnie pięć lat- powiedział tym razem
krótko i rzeczowo.
-To całkiem sporo- nastolatka zaśmiała się
szczerze.-Myślałam, że powie pan, że zostało mi kilka miesięcy, a to byłoby
naprawdę słabe. Pięć lat to całkiem przyzwoita ilość.
Matka spojrzała na nią ze zdziwieniem, jakby
zupełnie jej nie poznawała. Przyzwyczaiła się już do tego posępnego,
przygnębionego obrazu córki, która całymi dniami wpatrywała się tempo w
przestrzeń. Teraz znowu wyglądała jak jej kochana Lo. Jakby ten cały koszmar,
który ostatnio przeżywali wcale się nie zdarzył. Kobieta uśmiechnęła się
delikatnie i chwyciła blondynkę za dłoń. W tej całej tragedii odnalazła jakiś
pozytywny aspekt. Odzyskała córkę.
-Pewnie chcesz odpocząć- powiedział jej
ojciec, podnosząc się z krzesła.-Będzie dobrze- uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Kocham cię, Lo- kobieta podeszła do łóżka
córki i pocałowała ją w czoło.
Blondynka została sama. Może to dziwne, ale
wraz ze słowami lekarza poczuła pewnego rodzaju ulgę, coś się zmieniło,
zrzuciła z siebie jakiś balast. Ostatni rok nie należał do najlepszych. Wciąż
miała w głowie te okropne chwile, cały czas to w niej siedziało,
uniemożliwiając normalne funkcjonowanie. Potrzebowała jakiegoś impulsu,
jakiegoś zapewnienia, że warto żyć, że jeszcze może być dobrze. Teraz, kiedy
zostało jej te kilka lat życia, wiedziała, że musi jej w pełni wykorzystać.
Każdą jego najmniejszą sekundę.
Wzięła do ręki długopis i kawałek papieru.
Napisała na nim 50 cyferek, jedną pod drugą, a po chwili zaczęła wypełniać
kartkę dalszymi słowami.
-50 postanowień, na 5 lat życia.
Zadajcie sobie pytanie- co byście zrobili, gdybyście nagle
dowiedzieli się, że umieracie? Że wasze dni są policzone? Że od teraz ciąży nad
wami przerażająca świadomość tego, że nieuchronnie zbliżacie się ku końcowi.
Zapewne większość z was załamałaby ta wiadomość. Ale ona była inna. Wiecznie uśmiechnięta, wesoła, odrobinę
nieogarnięta z ogromnymi planami na życie, których nie było jej dane spełnić.
Nie przywiązywała się do rzeczy, miejsc i ludzi. Nic nie obiecywała. Żyła w
ciągłym biegu, ciągle na walizkach. Budziła się w Barcelonie, a żegnała dzień w
Dubaju. Pogodziła się z chorobą. Nie rozpaczała, nie poddała się. Postanowiła
żyć- mocno, pięknie, intensywnie. Czerpać z życia garściami, śmiać się do łez,
śpiewać głupie piosenki, tańczyć do rana pod fontanną di Trevi, skakać z klifu
do lodowatej wody, jeść francuskie bagietki, tańczyć flamenco. Chciała wycisnąć
z życia jak najwięcej, niczego nie żałować, cieszyć się każdą chwilą. Póki
jeszcze mogła.
Nazywa się Catalonia, a jej czas dobiega końca.
fajny rozdział czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńojeeeeeeeeeeeeeeej, fajnie napisane. najlepsze zakończenie *.* nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńjeju jeju jeju, czekam na następny rozdział! mam nadzieje że będzie tak samo świetny jak prolog <3 :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna, może się teraz wydarzyć dosłownie wszystko :)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście super pomysł, czekam na następny rozdział! <3
Jeśli chcesz, to zapraszam na swojego bloga c;
one-direction-love-and-basketball.blogspot.com
+Byłaby może możliwość, żebyś mnie informowala o nowych rozdziałach ? ;))
jasne, nie ma problemu ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawde fajne opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki za to , że wpadłaś do mnie i zostawiłaś namiary na swojego bloga :))
Czekam na pierwszy rozdział < 3
P.S : Jesli byś mogła to bardzo bym prosiła , informuj mnie o nowych rozdziałach :**
Ściskam mocno :**
nie no, jestem pod wrażeniem, to jest naprawdę dobre, twoja przyjaciółka skomentowała rozdział na naszym blogu zapraszając jednocześnie do ciebie, mam teraz dużo czasu więc weszłam, lubię czytać, na początku trochę odrzucił mnie twój wygląd(bez urazy)nie podoba mi się zbytnio, ale powiedziałam sobie daj dziewczynie szanse, sama wiesz jak ciężkie są początki i przeczytałam, jesteś genialna, niepowtarzalna, ciekawa, dobra historia, styl pisania rewelacja, czekam na pierwszy rozdział i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz i będzie dalej tak dobrze, w wolnym czasie zapraszam do nas, ♥ - Alex
OdpowiedzUsuńMyślę, że zostane czytelniczką ;) Bardzo dobrze napisane ! :) Czy zaczerpnęłaś pomysł od filmu 'Now id good'? Bo jest bardzo podobny :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz czas, zapraszam do siebie:
jakkochatowroci.blogspot.com
już czuję,że to będzie świetne.od pierwszych linijek tekstu,które przeczytałam wiedziałam,że mi się spodoba i nie mogę się już doczekać dalszego ciągu ;)
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to informuj mnie:
http://unusual-direction.blogspot.com
będę wdzięczna :)
wspaniale się zapowiada. Mam nadzieję, że napiszesz kolejny rozdział jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńZaczyna się na prawdę fajnie ;) Myślę, że to opowiadanie będzie świetne! Bardzo fajnie piszesz. Twój styl pisania jest oryginalny :) Bardzo mi się podoba. Jestem bardzo ciekawa co się wydarzy, więc czekam na rozdział pierwszy :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny xx
Bardzo intrygujący prolog. Twój styl pisania jest estetyczny i bez powtórzeń a całość jest fajnie skomponowana :) Na pewno będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńCzekam na 1 rozdział i życzę weny :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com
P.S. Czy mogłabyś zlikwidować weryfikację obrazkową? Jest strasznie denerwująca
zlikwidowane ;) jestem nowa na blogspocie i jeszcze nie całkiem wszystko ogarniam.
Usuńświetne ;) czytam dalej...
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie:
http://i-have-got-war-in-my-mind.blogspot.com/
jezuuuuuuuuu prolog już mi się podoba, jest niesamowity! I biorę się za dalsze czytanie :)
OdpowiedzUsuń+ w wolnych chwilach zapraszam do siebie, jestem początkująca.
www.niewierne-uczucia.blog.spot.com
BOŻE NAJPIĘKNIEJSZY PROLOG JAKI W ŻYCIU PRZECZYTAŁAM <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń