Miarowy oddech wypełnił cały pokój. Poczuła palący ból w okolicach brzucha i już wtedy wiedziała, że w pełni odzyskała świadomość. Spróbowała się poruszyć, ale głupie podniesienie ręki nagle wydało się być niewyobrażalnie ciężkim wysiłkiem. Delikatnie uniosła jedną powiekę, ale opuściła ją zaraz, sycząc przy tym z bólu. Każdy, najmniejszy nawet ruch przysparzał jej masę cierpienia. Zacisnęła zęby i licząc w myślach do trzech, otworzyła szeroko oczy. Zamrugała kilkakrotnie, próbując przystosować wzrok do jasnego światła. Na zewnątrz panował mrok, a pokój oświetlała niewielka lampka, znajdująca się obok łóżka. Musiała więc być nieprzytomna kilka dobrych godzin. Ostrożnie przekręciła głowę w bok, czując jak potężna fala bólu ponownie przechodzi przez jej ciało. Zayn siedział na krześle, kilka centymetrów od niej. Oczy miał zamknięte, a głowa właśnie upadła mu na ramię. Pewnie był przy niej tak długo, aż w końcu zasnął ze zmęczenia.
-Zayn- zawołała cicho, bo tylko na tyle było ją stać. Chciała szturchnąć go ręka, ale nie mogła nawet poruszyć palcami.
Chłopak momentalnie się ocknął i spojrzał na nią zdezorientowany. Była przeraźliwie blada i wciąż leżała w takiej samej pozycji, od momentu, gdy podniósł ją z podłogi.
-W końcu- powiedział z ulgą i rozmasował dłońmi obolały kark. -Potwornie mnie przestraszyłaś. Już ci lepiej? Nic cie nie boli? Możesz się ruszyć? Powiem mamie, żeby zadzwoniła po lekarza- potok słów wypłynął z jego ust, a ona kompletnie nie wiedziała, co ma mu powiedzieć.
-Nieee- jęknęła przeciągle. -Lekarz nie jest potrzebny. To nic takiego.
-Byłaś nieprzytomna prawie pięć godzin!- wykrzyknął. -Upadłaś tak bezwładnie na podłogę. Myślałem, że już po tobie.
-Zayn- próbowała mu przerwać, lecz chłopak nadal kontynuował swój wywód. Przestała go słuchać, bo kolejna fala bólu przeszła przez jej ciało. -Zayn- powtórzyła głośniej i ignorując silne ukłucia w prawej ręce, ścisnęła go za ramię, mocno wbijając w nie paznokcie.
Chłopak przerwał w połowie zdania i spojrzał na nią uważnie. Zaciskała powieki i oddychała coraz ciężej.
-W mojej torebce- wskazała dłonią w kąt pokoju, rozpaczliwie próbując złapać powietrze. -jest takie białe pudełeczko. Podaj mi je.
Zayn natychmiast podniósł się z miejsca i chwycił torebkę w dłonie. Przerzucał wszystko, w jego ręce trafiały rożne przedmioty, ale pudełka za cholerę nie mógł znaleźć.
-Błagam, pospiesz się- syknęła z bólu i złapała się za brzuch.
-Nie mogę tego znaleźć- powiedział spanikowany, po czym wysypał zawartość torebki na podłogę. Wyleciała z niej masa rzeczy- telefon, portfel, klucze, książka, jakieś kartki, kosmetyki, białe pudełeczko. Odetchnął z ulgą i czym prędzej wetknął przedmiot w jej małe dłonie.
-Dzięki- odezwała się słabym głosem. -Gdzieś tam jest jeszcze termofor. Mógłbyś napełnić go gorącą woda?- zapytała, a on twierdząco pokiwał głową. -I to- dodała, wręczając mu saszetki, jedną wypełnioną mieszanką ziół, drugą białym proszkiem. -Po prostu zalej wrzątkiem.
Chłopak spojrzał na nią zmartwiony. Wyglądała tak, jakby każdy ruch, każde wypowiedziane słowo sprawiało jej masę cierpienia. Lo posłała mu niewyraźny uśmiech, jakby chciała powiedzieć 'poradzę sobie'. Odwzajemnił gest i wyszedł z pokoju. Naprawdę się o nią martwił.
Blondynka została sama. Obracała w dłoniach niewielką strzykawkę, dziękując w duchu doktor Bance, za to, że zaleciła jej nosić przy sobie lekarstwa. Uniosła koszulkę do góry, podparła się na łokciach i zdjęła osłonkę z igły. Drżącymi rekami odnalazła rysunek zegara na swoim brzuchu i jednym, zdecydowanym ruchem wbiła igłę w sam środek tarczy. Syknęła z bólu, czując lekki ucisk, co oznaczało, że trafiła idealnie w prawy płat wątroby. Wzięła głęboki oddech i powoli zaczęła naciskać tłok strzykawki, a gdy doszła do końca, poczuła jak przyjemne ciepło wypełnia jej ciało. Opadła na poduszki i odetchnęła z ulgą. Lekarstwo natychmiast zaczęło działać. Ból znacznie zelżał, a Lo przymknęła powieki, wiedząc, że za kilkanaście minut zniknie całkowicie.
Po chwili do pokoju wrócił Zayn, niosąc w dłoni dwa kubki, nad którymi unosiły się kłęby pary. Podał jej niebieski termofor, który natychmiast położyła na brzuchu. Dźwignęła się na dłoniach, a chłopak poprawił poduszki, by swobodnie mogła się oprzeć.
-Dziękuje- szepnęła, chwytając w dłonie mniejszy kubek. Dmuchnęła kilka razy, a następnie zamoczyła usta w gorącym napoju, biorąc mały łyczek.
-Co to było?- Zayn popatrzył na nią wyczekująco.
Zmarszczyła czoło w geście niezadowolenia. Musiała wymyślić naprawdę dobre kłamstwo. Postanowiła grać na zwłokę.
-Nic takiego- burknęła, nie patrząc mu w oczy.
-Lo- powiedział dobitnie, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. -Zemdlałaś z bólu. To nie jest nic takiego.
Blondynka podniosła oczy i napotkała jego zatroskane spojrzenie. Nie mogła powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie teraz.
-Um…, niezręcznie mi o tym mówić- odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki włosów i zacisnęła usta w wąska kreskę, próbując wczuć się z role. -To z powodu miesiączki. Niekiedy bóle są tak silne, że ląduje w szpitalu na serii zastrzyków- skłamała. -A teraz jeszcze doszedł do tego stres i bum..., zemdlałam.
-Stres?- Zayn przysunął się bliżej i wyglądało na to, że chyba łyknął jej historyjkę o bólach menstruacyjnych.
-Wiem, że znam was niedługo i w sumie nie powinnam się tym tak przejmować, ale kurde, zespół wam się rozpada. Oni sobie z tym nie radzą, ty sobie nie radzisz, a ja nic nie mogę zrobić- powiedziała na jednym wdechu. -Dlatego się denerwuje.
Zayn spuścił wzrok. Poczuł lekkie ukłucie w sercu, a poczucie winy nagle zawładnęło jego ciałem. To poniekąd przez niego leżała teraz na łóżko, jeszcze kilka minut temu zmagając się z ogromnym bólem. Przywołał przed oczy obraz jej bezwładnej sylwetki, upadającej na podłogę. Strach, jaki wtedy poczuł był trudny do opisania. To naprawdę okropne, widzieć jak osoba, na której ci zależy traci przytomność, a ty nic nie możesz zrobić.
Już miał coś powiedzieć, gdy nagle drzwi do pokoju ponownie się otworzyły, a do środka weszła uśmiechnięta kobieta, która wyglądała jak Zayn w damskiej wersji.
-Przyniosłam wam coś do jedzenia- postawiła na stoliku talerz z przepysznie wyglądającymi kanapkami. -Lo, musisz być okropnie głodna.
Blondynka patrzyła nią w osłupieniu. Emanowało od niej takie ciepło, że Lo momentalnie poczuła się lepiej.
-Jestem Patricia, mama Zayn'a- uśmiechnęła się promiennie, podeszła bliżej i położyła dłonie na ramionach syna.
-Catalonia, miło mi poznać- odezwała się, a kąciki jej ust uniosły się lekko do góry. Była zbyt wycieńczona, by silić się na coś więcej.
-Catalonia, miło mi poznać- odezwała się, a kąciki jej ust uniosły się lekko do góry. Była zbyt wycieńczona, by silić się na coś więcej.
-Jesteś pewna, że nie wzywać lekarza?- obdarzyła ją zatroskanym spojrzeniem, dokładnie takim samym, jakie przed kilkoma minutami posłał jej Zayn.
-Nie. Już mi lepiej- zapewniła. -To nic poważnego.
-Pościeliłam ci w pokoju gościnnym. Powinnaś się położyć, pewnie jesteś zmęczona- oznajmiła pani Malik, a Lo spojrzała na nią zaskoczona. Ta kobieta była szalenie miłą osobą.
-Nie chce sprawiać kłopotu- blondynka podniosła się do pozycji siedzącej. -Znajdę jakiś hotel i tam się zatrzymam.
-Nie ma mowy- zaprotestowała szybko. -Nie pozwolę na to, żebyś włóczyła się po mieście, zwłaszcza w takim stanie. Możesz zostać u nas jak długo chcesz.
-Dziękuje- Lo posłała jej uśmiech, tym razem znacznie wyraźniejszy niż poprzedni.
Kobieta rzuciła jej ostatnie, zatroskane spojrzenie, życzyła im obojgu dobrej nocy i wyszła z pokoju.
Gdy zostali sami, Zayn momentalnie znalazł się obok. Pomógł jej wstać, uważając przy tym, by nie wyrządzić jej krzywdy. Chciał ją wziąć na ręce i po prostu przenieść, ale ostro zaprotestowała. Stała teraz przy nim, ledwo trzymając się na nogach. Spróbowała zrobić kilka kroków, ale te odmówiły jej posłuszeństwa. Przytrzymała się szafy, a chłopak cały czas, z lekkim rozbawieniem patrzył na jej poczynania. Była niesamowicie uparta. Po chwili otoczył ją szczelnie ramieniem, a ona oplotła go rękami w pasie. Popatrzyła na niego w wdzięcznością, gdy już znaleźli się w pokoju gościnnym. Zayn ostrożnie poprowadził ją do łóżka, a gdy już się położyła, przykrył ją puchową kołdrą. Chłopak poszedł jeszcze po jej torbę, która została w samochodzie. Lo zarzuciła z siebie spodnie i sweter, zostając w samej koszulce. Była tak obolała, że pójście teraz pod prysznic byłoby dla niej ogromną katorgą. Poprawiła poduszki, ułożyła się wygodniej i pomimo ogromnego zmęczenia, jeszcze długo nie mogła zasnąć.
~*~
Chyba ostatnie promienie słońca tej jesieni wpadły przez okno i teraz wesoło tańczyły na twarzy blondynki. Lo uśmiechnęła się pod nosem i leżała z wciąż zamkniętymi oczami, rozkoszując się przyjemnym ciepłem. Po krótkiej chwili błogiego lenistwa, przeciągnęła się delikatnie, po czym usiadła na łóżku. Z ulgą stwierdziła, że wczorajszy ból odpłynął w nieznane i czuła już tylko znikome ukłucia w okolicach brzucha. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Było kilka minut po 11. Przetarła zaspane powieki i zeskoczyła z łóżka. Wygrzebała z torby kosmetyczkę bieliznę, legginsy i ciepły sweter i wychyliła głowę na korytarz. Postawiła bose stopy na miękkim dywanie i rozejrzała się dookoła, w poszukiwaniu drzwi, które wyglądałaby na najbardziej łazienkowe Pchnęła dłonią te, pokryte białą farbą. Bingo. Ogromna łazienka, utrzymana w kolorach szarości i czerwieni całkowicie ją oczarowała. Całość wyglądała jak żywcem wyjęta z katalogu. Odnalazła duży prysznic, w którym spokojnie zmieściłyby się trzy osoby i weszła do środka. Strumień gorącej wody podziałał na nią kojąco. Zazwyczaj, biorąc kąpiel rozmyślała nad sensem życia, ale teraz zupełnie nic nie zaprzątało jej myśli. Po prostu stała, pilnując by przyjemne ciepło otuliło całe jej ciało, a intensywnie cudowny zapach truskawkowego żelu pod prysznic wypełniał jej nozdrza. Zakręciła kurek, opatuliła się puszystym rzecznikiem i zmyla z twarzy pozostałości wczorajszego makijażu Wyszczotkowała zęby, dokładnie wytarła mokre włosy i nałożyła przygotowane wcześniej ubrania. Czuła się teraz znacznie lepiej, a do pełni szczęścia brakowało jej tylko pysznego śniadania. Odłożyła więc rzeczy do pokoju i czym prędzej zeszła na dół.
Zayn siedział na kanapie i bezmyślnie przerzucał kanały w telewizorze, mając nadzieje, że trafi na coś godnego uwagi. Na jej widok wyłączył urządzenie i uśmiechnął się delikatnie.
-Jak się czujesz?- zapytał na powitanie, patrząc na nią z troską.
-Całkiem dobrze- odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-Zjesz coś?- przeszedł do kuchni i stanął przy lodówce. -Zrobiłem naleśniki.
Głośne burkniecie w jej brzuchu było wystarczającą odpowiedzią. Chłopak zaśmiał się delikatnie i chwycił w dłonie potrzebne składniki. Podczas gdy Zayn krzątał się w kuchni, ona usiadła przy stole i nalała do kubka czarnej kawy. Zaczynała tak każdy dzień. Bez zbawiennej porcji tego przepysznego napoju była nie do życia.
Zayn postawił przed nią talerz naleśników, przyozdobionych sosem czekoladowym i masą owoców. Aż jej się oczy zaświeciły, a po chwili brała do ust ostatni kęs.
-Najlepsze naleśniki jakie jadłam- powiedziała, wkładając brudne naczynie do zmywarki. -To co dzisiaj robimy?
-A na co masz ochotę?- uniósł brwi do góry i spojrzał na nią rozbawiony. Wręcz emanowała energią, co niezwykle go ucieszyło.
-Wiem!- wykrzyknęła uradowana. -Pooglądamy bajki.
-Bajki?- zapytał zdezorientowany, a już po chwili Lo ciągnęła go po schodach.
Zaprowadziła go do pokoju gościnnego i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej dwie kartki, które były zapisane mnóstwem cyferek. Jedną z nich wcisnęła mu w dłonie, a drugą schowała z powrotem.
-Wybierz coś- poinstruowała go i zajęła się uruchamianiem laptopa.
-106?- zapytał z niedowierzaniem, dokładnie lustrując listę wzrokiem. -Serio jest aż tyle bajek Disney'a?
-Yhy- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od komputera.
-I zamierasz je wszystkie obejrzeć?
-Połowa już za mną- wzruszyła ramionami. -Masz coś?
-To może "Lilo i Stich"?- zaproponował.
-Świetny wybór- uśmiechnęła się i odebrała od niego kartkę. -Możemy podłączyć go do telewizora w twoim pokoju?- wskazała dłonią na komputer. -Mam kabel.
Zayn twierdząco pokiwał głową, po czym odebrał od niej laptopa. Powędrował z nim do pokoju, a ona ruszyła za nim. Rozsiadła się w szalenie wygodnym fotelu i obserwowała jak chłopak podpina sprzęt. Po chwili usiadł obok niej, a na ekranie pojawiły się kolorowe obrazki. Spojrzeli na siebie z uśmiechem, a potem zagłębili się w historię o hawajskiej dziewczynce i jest dziwacznym przyjacielu.
Nagle telefon, który leżał tuż obok jej kolan głośno zawibrował. Lo wzięła go do ręki i spojrzała na wyświetlacz. Sms od Liam'a. Odczytała wiadomość i szybko na nią odpisała. Odłożyła komórkę na bok, ale ta ponownie się odezwała.
-Zayn?- szturchnęła go lekko w ramię, a ten spojrzał na nią uważnie. -Jesteś pewny, że chcesz odejść z zespołu? Na 1200 procent?- zapytała, a on tylko zmarszczył czoło i powrócił do oglądania filmu. -Jak schodziłam w nocy na dół, żeby nalać sobie wody, to zauważyłam, że u ciebie w pokoju świeci się światło. Drzwi były uchylone, więc podeszłam bliżej. Oglądałeś filmiki z waszych występów w X factorze i te z koncertów- dodała, nachylając się w jego stronę. -Wahasz się?- zadała kolejne pytanie, ale nie doczekała się reakcji z jego strony. -Chciałabym, żebyś był pewien. Żebyś potem nie żałował.
Zayn postawił przed nią talerz naleśników, przyozdobionych sosem czekoladowym i masą owoców. Aż jej się oczy zaświeciły, a po chwili brała do ust ostatni kęs.
-Najlepsze naleśniki jakie jadłam- powiedziała, wkładając brudne naczynie do zmywarki. -To co dzisiaj robimy?
-A na co masz ochotę?- uniósł brwi do góry i spojrzał na nią rozbawiony. Wręcz emanowała energią, co niezwykle go ucieszyło.
-Wiem!- wykrzyknęła uradowana. -Pooglądamy bajki.
-Bajki?- zapytał zdezorientowany, a już po chwili Lo ciągnęła go po schodach.
Zaprowadziła go do pokoju gościnnego i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej dwie kartki, które były zapisane mnóstwem cyferek. Jedną z nich wcisnęła mu w dłonie, a drugą schowała z powrotem.
-Wybierz coś- poinstruowała go i zajęła się uruchamianiem laptopa.
-106?- zapytał z niedowierzaniem, dokładnie lustrując listę wzrokiem. -Serio jest aż tyle bajek Disney'a?
-Yhy- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od komputera.
-I zamierasz je wszystkie obejrzeć?
-Połowa już za mną- wzruszyła ramionami. -Masz coś?
-To może "Lilo i Stich"?- zaproponował.
-Świetny wybór- uśmiechnęła się i odebrała od niego kartkę. -Możemy podłączyć go do telewizora w twoim pokoju?- wskazała dłonią na komputer. -Mam kabel.
Zayn twierdząco pokiwał głową, po czym odebrał od niej laptopa. Powędrował z nim do pokoju, a ona ruszyła za nim. Rozsiadła się w szalenie wygodnym fotelu i obserwowała jak chłopak podpina sprzęt. Po chwili usiadł obok niej, a na ekranie pojawiły się kolorowe obrazki. Spojrzeli na siebie z uśmiechem, a potem zagłębili się w historię o hawajskiej dziewczynce i jest dziwacznym przyjacielu.
Nagle telefon, który leżał tuż obok jej kolan głośno zawibrował. Lo wzięła go do ręki i spojrzała na wyświetlacz. Sms od Liam'a. Odczytała wiadomość i szybko na nią odpisała. Odłożyła komórkę na bok, ale ta ponownie się odezwała.
-Zayn?- szturchnęła go lekko w ramię, a ten spojrzał na nią uważnie. -Jesteś pewny, że chcesz odejść z zespołu? Na 1200 procent?- zapytała, a on tylko zmarszczył czoło i powrócił do oglądania filmu. -Jak schodziłam w nocy na dół, żeby nalać sobie wody, to zauważyłam, że u ciebie w pokoju świeci się światło. Drzwi były uchylone, więc podeszłam bliżej. Oglądałeś filmiki z waszych występów w X factorze i te z koncertów- dodała, nachylając się w jego stronę. -Wahasz się?- zadała kolejne pytanie, ale nie doczekała się reakcji z jego strony. -Chciałabym, żebyś był pewien. Żebyś potem nie żałował.
-Lo- odezwał się w końcu i spojrzał na nią zbolałym wzrokiem. -Zostaw to, proszę.
Blondynka zacisnęła usta i z niechęcią pokiwała głową. Do końca projekcji nie odezwali się do siebie ani słowem. Potem obejrzeli kolejne bajki z listy, rozmawiając już o wszystkim, nadal skrzętnie omijając ten drażliwy temat. Nadal tkwiła w cholernym, martwym punkcie. Zatrzymanie Zayn'a w zespole- podejście pierwsze. Całkowicie oblane.
Blondynka zacisnęła usta i z niechęcią pokiwała głową. Do końca projekcji nie odezwali się do siebie ani słowem. Potem obejrzeli kolejne bajki z listy, rozmawiając już o wszystkim, nadal skrzętnie omijając ten drażliwy temat. Nadal tkwiła w cholernym, martwym punkcie. Zatrzymanie Zayn'a w zespole- podejście pierwsze. Całkowicie oblane.
~*~
Dochodziła 22. Lo siedziała oparta o wezgłowie łóżka, trzymając na kolanach laptopa. Planowała kolejną podróż, tym razem na południe Afryki. Kilka poprzednich minut poświęciła więc na poszukiwanie jakiegoś zachęcającego zakwaterowania.
Potrzebowała takiego dnia jak dzisiejszy. Ostatnio żyła w ciągłym stresie i presji, którą sama na siebie wywierała. Teraz, będąc tu z Zayn'em w końcu mogła odetchnąć. Śmiać się z całkowicie bezsensownych rzeczy, rozmawiać o totalnych głupotach. Czuła się lekko i nieskrepowanie. Jednak problem nie zniknął.
Drgnęła nieznacznie, gdy telefon, spoczywający na nakastliku zadzwonił donośnie Nie musiała nawet patrzeć na wyświetlacz, by wiedzieć kto dzwoni. Ta melodia była zarezerwowana tylko dla Zoey.
-No co tam?- powitała ją radośnie, zjeżdżając kursorem w dół strony.
-Czekam na ciebie od godziny, z pudełkiem naszych ulubionych muffinek i sushi, które sama zrobiłam. Gdzie jesteś?- usłyszała lekko poirytowany głos przyjaciółki.
Cholera. Zapomniała powiedzieć Zoe o tym, że wyjeżdża. Wtorki zawsze spędzały razem, obrzeżając się kalorycznymi smakołykami i plotkując do późna.
-Jestem w Bradford- wyjaśniła, przełykając głośno ślinę. -Przepraszam, musiałam wyjechać.
-No trudno, zjem to wszystko sama- powiedziała niewzruszona. -Rozumiem, że jesteś u Zayn'a i realizujesz swoją super tajną misję przekonania go, żeby został. I jak ci idzie?
-W ogóle mi nie idzie- burknęła przygnębiona. -Pomóż mi jakoś.
-Myślę, że dobry seks załatwiłby sprawę. Wiesz, owiniesz go sobie wokół palca, a potem on zrobi wszystko o co go poprosisz. A nawet jeśli to nie zadziała, to i tak będziesz miała z tego ogromną przyjemność- przedostatnie słowo przeciągnęła dwuznacznie i Lo była pewna, że właśnie sugestywnie unosi brwi.
-Zoey!
-Nie mów, że ani razu o tym nie myślałaś On jest niesamowicie pociągający- powiedziała rozmarzonym głosem.
-Masz jakieś inne pomysł?- zapytała Lo, całkowicie ignorując poprzednie słowa przyjaciółki.
-Spróbuj z nim porozmawiać- zaproponowała. -Ale potem koniecznie idź z nim do łóżka.
-Jesteś niewyżyta- skomentowała krótko blondynka.
-Albo najpierw idź z nim do łóżka, a potem porozmawiaj. Tak będzie łatwiej. Opowiedz mu jakąś łzawą historyjkę, zagraj na emocjach, a potem…
-Rozłączam się- powiedziała przeciągle, przestając słuchać wywodów Zoey.
Opadła na poduszki i westchnęła głęboko. Zero pomocy.
~*~
Blondynka przewróciła się na drugi bok, po raz dwudziesty tej nocy zmieniając pozycje. Leżała teraz na wznak, wpatrując się w jaśniejący za oknem księżyc. Wszystko na nic. Męczyła się już kilka godzin, a upragniony sen nie przychodził. Zrezygnowana zeskoczyła z łóżka i wyszła na korytarz. Miała zamiar zejść do kuchni po coś do picia, ale zauważyła nikły snop światła, wydobywający się spod lekko uchylonych drzwi pokoju Zayn'a. Podeszła na palcach i delikatnie pchnęła drewnianą powłokę. Chłopak siedział na podłodze, a w dłoniach trzymał wieczko pudełka, które leżało tuż obok jego kolan. Obrócił twarz w jej stronę i przetarł zmęczone oczy.
-Też nie możesz spać?- zapytała cichutko, siadając tuż obok niego.
-Za dużo myślę w nocy- powiedział, zamykając opakowanie i odsuwając je na bok.
Lo nachyliła się nad nim i wyciągnęła dłonie po kolorowe pudełko, jednocześnie cały czas patrząc mu w oczy. Nie zaprotestował. Otrzymała od niego niemą zgodę na zajrzenie do środka. Uniosła wieczko i oniemiała. Obracała w palcach zapisane kartki papieru, masę zdjęć, przedstawiających chłopców, jeszcze za czasów programu, jak i te z obecnych koncertów Dostrzegła czarny odsłuch, pewnie pochodzący z któregoś z pierwszych występów, obok leżał numer z przesłuchań do X factora, który pomimo upływu czasu był w całkiem dobrym stanie. Płyta, wszystkie single, wejściówki VIP, prezenty od fanów- było tego naprawdę dużo. To pudełko kryło w sobie ogrom wspaniałych wspomnień.
-Zayn…- nie wiedziała co ma powiedzieć. -Nie będzie ci tego brakować?
-Zawsze chciałem śpiewać. Marzyłem o tym- spuścił wzrok i głośno wypuścił powietrze z płuc. -Ale ta sława, to mnie przerosło.
-A ja zawsze chciałam podróżować. Ale panicznie bałam się latać samolotem- powiedziała, patrząc na niego uważnie. -Nie mogłam pozwolić, by tak głupia fobia przekreśliła moje marzenia.
-Ja tak nie potrafię.
-Gówno prawda- rzuciła nagle. -Powtarzasz to sobie jak jakąś mantrę. Nawet nie spróbowałeś zawalczyć. Po prostu się poddałeś- dodała, cały czas patrząc mu w oczy. -Nieważne ile razy ludzie będą próbowali cię skrytykować, najlepszą zemstą jest pokazanie im, że byli w błędzie. To twoje słowa, pamiętasz?
-Zasługuje na normalne życie- wymamrotał niepewnie, a w jego głosie było słychać wahanie.
-I tak ma ono wyglądać? Popatrz na siebie. Wyglądasz jak chodzący trup.
-To nie jest takie proste, Lo- powiedział i zrobił minę przybitego psa.
-Wiem, Zayn- położyła swoją dłoń na jego i zaczęła kreślić na niej maleńkie kółeczka. -Kiedy ja nie wiem co robić, biorę kartkę i wypisuje na niej wszystkie plusy i minusy. To poważna decyzja. Przemyśl to jeszcze raz, na spokojnie. I niezależnie od tego co postanowisz, możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Zayn uśmiechnął się do niej delikatnie, a następnie przyciągnął ja do siebie i mocno objął ramionami.
-Dziękuje- wyszeptał w jej włosy.
Blondynka delikatnie wyswobodziła się z jego objęć, poprawiła koszulkę, posłałam mu pocieszający uśmiech, rzuciła krótkie 'dobranoc' i ruszyła w kierunku drzwi.
-Lo- usłyszała za sobą i momentalnie się odwróciła, patrząc na niego pytająco. -Zostaniesz? Ja... Mam problemy ze snem. A razem będzie lepiej.
Zaczerwienił się uroczo, a ona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
-W porządku- odpowiedziała i dostrzegła jak odetchnął z ulgą.
Momentalnie walnęła się na wielkie łóżko. Było nieziemsko wygodne i wiedziała, że szybko z niego nie wyjdzie. Zayn położył się obok, zaraz po tym jak zgasił światło i przykrył ich puchową kołdrą. Lo obróciła się na bok, tak że leżeli teraz twarzą do siebie. Pomimo tego, że było ciemno widziała nikłe zarysy jego twarzy.
-Polecisz ze mną na koncert?- zapytał nagle. -Sam nie dam sobie rady z tym wszystkim.
-Polecę- odparła szybko i ziewnęła przeciągle.
Nagle poczuła jak bardzo jest zmęczona. Przewróciła się na drugi bok, plecami do Zayn'a i ułożyła się wygodniej.
-Już nie wiem co robić- wyszeptał, a ona poczuła jego ciepły oddech na swoim karku.
-Damy sobie radę- zapewniła i przymknęła powieki.
Nagle poczuła jak chłopak przysuwa się delikatnie tak że jej plecy mocno przylegały do jego torsu. Uśmiechnęła się pod nosem, czując otaczające ją ciepło. Zayn niepewnie przerzucił rękę przez jej sylwetkę zatrzymując dłoń na jej prawym boku. Lo chwyciła jego rękę i pociągnęła ją dalej, tak by szczelniej objął ją ramieniem. Wtuliła się w jego ciało i powoli zaczęła odpływać.
Znał ją zaledwie kilka dni, a już zdążył się do niej przywiązać. Uspokajała go, napełniała optymizmem i tym lekkim podejściem do życia. Czuł się przy niej swobodnie, a wszelakie problemy przestały mieć znaczenie. Przy niej mógł być sobą.
Po kilku słabo przespanych nocach i ogromnych męczarniach w końcu swobodnie zasnęli w swoich ramionach.
-Zasługuje na normalne życie- wymamrotał niepewnie, a w jego głosie było słychać wahanie.
-I tak ma ono wyglądać? Popatrz na siebie. Wyglądasz jak chodzący trup.
-To nie jest takie proste, Lo- powiedział i zrobił minę przybitego psa.
-Wiem, Zayn- położyła swoją dłoń na jego i zaczęła kreślić na niej maleńkie kółeczka. -Kiedy ja nie wiem co robić, biorę kartkę i wypisuje na niej wszystkie plusy i minusy. To poważna decyzja. Przemyśl to jeszcze raz, na spokojnie. I niezależnie od tego co postanowisz, możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Zayn uśmiechnął się do niej delikatnie, a następnie przyciągnął ja do siebie i mocno objął ramionami.
-Dziękuje- wyszeptał w jej włosy.
Blondynka delikatnie wyswobodziła się z jego objęć, poprawiła koszulkę, posłałam mu pocieszający uśmiech, rzuciła krótkie 'dobranoc' i ruszyła w kierunku drzwi.
-Lo- usłyszała za sobą i momentalnie się odwróciła, patrząc na niego pytająco. -Zostaniesz? Ja... Mam problemy ze snem. A razem będzie lepiej.
Zaczerwienił się uroczo, a ona uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
-W porządku- odpowiedziała i dostrzegła jak odetchnął z ulgą.
Momentalnie walnęła się na wielkie łóżko. Było nieziemsko wygodne i wiedziała, że szybko z niego nie wyjdzie. Zayn położył się obok, zaraz po tym jak zgasił światło i przykrył ich puchową kołdrą. Lo obróciła się na bok, tak że leżeli teraz twarzą do siebie. Pomimo tego, że było ciemno widziała nikłe zarysy jego twarzy.
-Polecisz ze mną na koncert?- zapytał nagle. -Sam nie dam sobie rady z tym wszystkim.
-Polecę- odparła szybko i ziewnęła przeciągle.
Nagle poczuła jak bardzo jest zmęczona. Przewróciła się na drugi bok, plecami do Zayn'a i ułożyła się wygodniej.
-Już nie wiem co robić- wyszeptał, a ona poczuła jego ciepły oddech na swoim karku.
-Damy sobie radę- zapewniła i przymknęła powieki.
Nagle poczuła jak chłopak przysuwa się delikatnie tak że jej plecy mocno przylegały do jego torsu. Uśmiechnęła się pod nosem, czując otaczające ją ciepło. Zayn niepewnie przerzucił rękę przez jej sylwetkę zatrzymując dłoń na jej prawym boku. Lo chwyciła jego rękę i pociągnęła ją dalej, tak by szczelniej objął ją ramieniem. Wtuliła się w jego ciało i powoli zaczęła odpływać.
Znał ją zaledwie kilka dni, a już zdążył się do niej przywiązać. Uspokajała go, napełniała optymizmem i tym lekkim podejściem do życia. Czuł się przy niej swobodnie, a wszelakie problemy przestały mieć znaczenie. Przy niej mógł być sobą.
Po kilku słabo przespanych nocach i ogromnych męczarniach w końcu swobodnie zasnęli w swoich ramionach.
~*~
Heeej ;* Ależ miałam przygody z tym rozdziałem. Najpierw usunęła mi się połowa tekstu, musiałam to pisać od nowa -.- Nad końcowymi fragmentami siedziałam wczoraj w nocy, a ręce cholernie mi się trzęsły i nie mogłam trzeźwo myśleć, bo czekałam na wyniki z matury. Także przepraszam za to gówniane coś.
Będę Wam dziękować za te wspaniałe słowa pod każdym rozdziałem żebyście wiedziały jak wiele to dla mnie znaczy. I jak ogromnie się cieszę widząc, że komuś podoba się to co robię ;)
Założyłam ask'a [KLIK] Możecie pytać o co tylko chcecie. Link jest na stałe umieszczony w kontaktach.
I zaktualizowałam listę, dodając jeden punkt z tego rozdziału.
Piszcie co sądzicie xx