Czerwony samochód zatrzymał się na podjeździe jednego z londyńskich domów. Zdenerwowana blondynka wyskoczyła z auta, uprzednio przeglądając się w lusterku. Była już nieźle spóźniona. Jak zwykle zresztą. Sesja z Zoey odrobinę się przeciągnęła, samochód nie chciał zapalić, a do tego krążyła wokół tej samej ulicy dobre 20 minut, nie mogąc znaleźć odpowiedniego budynku. Stłumiona muzyka i wesołe krzyki utwierdziły ją w przekonaniu, że jest we właściwym miejscu. Odnalazła drzwi wejściowe i sięgnęła do dzwonka. Nic. Ponowiła próbę dostania się do środka i jeszcze raz nacisnęła biały przycisk, tym razem nieco dłużej. Żadnego odzewu. Pewnie w środku było zbyt głośno, by ktokolwiek usłyszał jej żałosne próby wejścia na imprezę. W końcu nacisnęła złotą klamkę, mając złudną nadzieje, że budynek pozostał otwarty. Drzwi ustąpiły, a ona uśmiechnęła się szeroko. Do jej uszu natychmiast dopłynęły pierwsze dźwięki "Beauty and the beat", które były tak głośne, że poczuła lekkie wibracje w głowie. W powietrzu unosiła się ostra woń alkoholu i panował taki zaduch, że momentalnie zrobiło jej się gorąco. Niepewnie stawiała kolejne kroki, aż w końcu dotarła do salonu. Zabawa trwała w najlepsze. Spora grupa ludzi poruszała się w rytm muzyki na środku salonu. Światła były przygaszone, a w kątach ktoś poustawiał kolorowe lampy, co tworzyło odpowiedni nastrój. Trzy dziewczyny w krótkich spódniczkach ku wielkiej uciesze facetów, tańczyły na drewnianym stoliku, a ich wyzywające ruchy tylko podgrzewały atmosferę. Jakaś para na kanapie właśnie próbowała zjeść się nawzajem, a chłopak obok zaciekle próbował walczyć ze snem. Wysoki facet, znacznie starszy od niej, spocony i wyraźnie w stanie upojenia alkoholowego puścił do niej oczko i spojrzał w taki sposób, że aż wzdrygnęła się z obrzydzenia i zaczęła się cieszyć, że jednak ubrała spodnie. Lo rozglądała się dookoła, próbując znaleźć kogoś znajomego, bo zaczynała czuć się trochę nieswojo w tym pełnym pijanych ludzi tłumie. W końcu, pośród bawiących się ludzi dostrzegła blondyna. Stał za konsolą i chyba właśnie bawił się w DJ'a, bo na uszach miał słuchawki i majstrował coś przy mikserze. Lo podeszła bliżej i zaczęła uporczywie machać i skakać, by tylko ją zauważył. Po kilku sekundach przyciągnęła jego uwagę, bo uśmiechnął się szeroko, odłożył sprzęt i ruszył w jej stronę. Przejście przez tańczący tłum nie było łatwe, ale w końcu znalazł się obok niej.
-Nareszcie jesteś- Niall przytulił ją na powitanie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Przepraszam, nie dałam rady wcześniej. Mówiłam Zayn'owi, że trochę się spóźnię- wyjaśniła.
-Chcesz coś do picia?- blondyn wskazał głową na stolik, na którym poustawiane były butelki alkoholu.
-Nie- odpowiedziała szybko. -Jestem samochodem- dodała, a Niall spojrzał na nią dziwnie. -Gdzie reszta?-
zapytała, rozglądając się dookoła.
-Louis jest gdzieś z Eleanor, Liam trochę przesadził, Andy pomaga mu dojść do siebie- wyjaśnił. -Ale znając Andy'ego to pewnie jest już w takim stanie jak Li- dodał po chwili. -Zayn chyba przed chwilą wychodził na taras, a Harry… Cóż, zgaduje w ciemno, że porwał jakaś brunetkę i teraz zabawia się z nią w jednym z pokojów- skrzywił się lekko.
-Dużo mnie ominęło- zaśmiała się i spojrzała w kierunku szklanych drzwi. -Pójdę poszukać Zayn'a. A ty wracaj za konsole, ten gościu puszcza okropne kawałki- poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się zachęcająco.
-Lo- usłyszała za sobą, gdy tylko odwróciła się tyłem. -Fajnie znowu cię widzieć.
Kąciki jej ust ponownie powędrowały do góry, szepnęła bezgłośne 'ciebie też' i zniknęła w tłumie.
~*~
Rześkie powietrze wypełniło jej płuca, gdy wreszcie znalazła się na zewnątrz. Było tak przyjemnie chłodno, zupełnie inaczej niż w środku, gdzie panował kompletny zaduch. Rozejrzała się dookoła, mając nadzieje ujrzeć Zayn'a, ale nie było go w pobliżu. Z boku stała jedynie grupka dziewczyn, które wyszły na papierosa, zawzięcie o czymś rozmawiając. Lo jeszcze raz, dokładniej przeczesała wzrokiem pobliski teren, po czym, nie znajdując szatyna, weszła w głąb ogrodu. Zrobiła zaledwie kilka kroków, gdy jej oczom ukazał się chłopak. Siedział na drewnianym stole, a jego stopy spoczywały na ławce. Miał na sobie jeansową koszule, w jednej ręce trzymał piwo, w drugiej żarzącego się papierosa i wyglądał naprawdę dobrze. Lo aż zrobiło się odrobinę gorąco na jego widok, zwłaszcza wtedy, gdy jego twarz ozdobił piękny, szczery uśmiech. Zeskoczył ze stolika, pocałował ją w policzek na przywitanie, po czym wrócił na poprzednie miejsce. Blondynka jeszcze chwile stała bez ruchu, całkowicie oszołomiona zapachem jego perfum, które teraz delikatnie unosiły się w powietrzu i dotykiem ust, które wciąż czuła na swojej skórze. Z tego przedziwnego transu wyrwał ją dopiero niski głos chłopaka.
-Myślałem, że już się nie pojawisz- powiedział, pociągając spory łyk piwa.
-Przecież powiedziałam, że przyjdę- uśmiechnęła się i usiadła obok niego. -Po prostu miałam lekkie obsunięcie czasowe.
-Lekkie- prychnął pod nosem. -Impreza zaczęła się 3 godziny temu.
-Ostrzegałam, że mam manie spóźnienia się- przekręciła się lekko w jego stronę.
-Chcesz?- Zayn sięgnął za siebie i wyciągnął przed nią rękę ze szklaną butelką.
-Nie, dzięki- skrzywiła się lekko.
-To może pójdę do środka i zrobię ci jakiegoś drinka. Jestem w tym naprawdę dobry- zaproponował, unosząc brwi do góry, na co ona pokręciła przecząco głową.
-Uhm, ja po prostu nie pije- powiedziała, patrząc na niego zaciekle. Zawsze bawiła ją reakcja ludzi na to prozaiczne stwierdzenie. Przeważnie patrzyli na nią ze zdziwieniem, niektórzy uważali, że ich wkręca, a jeszcze inni stwierdzali, że jest dziwna i po prostu odchodzili.
-W porządku- powiedział jedynie i odłożył butelkę na poprzednie miejsce.
-I tyle?- zapytała zdezorientowana, a on spojrzał na nią ze zdziwieniem. -Nie powiesz, że jestem dziwna, nie zapytasz dlaczego, nie prychniesz z pogardą?
-Lo, to twoje życie, twoja decyzja. Nie mam prawa się wtrącać.
-Wow- blondynka aż szerzej otworzyła oczy. Pierwszy raz spotkała się z taką reakcją, z całkowitą akceptacją. Ten chłopak był tak inny niż wszyscy. -Jesteś dziwny.
Zayn zaśmiał się głośno i szturchnął ją lekko łokciem.
-Powinienem powiedzieć to samo o tobie- uśmiechnął się głupio i zgasił papierosa, sięgając od razu po następnego.
-Nie będziesz miał nic przeciwko jak sobie zapale?- zapytała, szukając czegoś w torebce.
-Nie. Dlaczego miałbym mieć? Przecież ja palę cały czas- odpowiedział, lekko wybity z tropu.
-Miałam na myśli czy nie będziesz miał nic przeciwko jak sobie zapale- powtórzyła raz jeszcze, otwierając przed nim metalowe pudełeczko i ukazując jego zawartość.
-Nie- zaśmiał się lekko i pochylił się w jej stronę. -Nie pijesz alkoholu, ale nosisz przy sobie z dziesięć skrętów.
-I niszczę tylko płuca- wątrobę mam już zniszczoną- dodała w myślach, wzięła od chłopaka zapalniczkę i zapaliła jointa, a gesty dym momentalnie wypełnił jej płuca. Przymknęła oczy, rozkoszując się przyjemnym uczuciem, które zawładnęło jej ciałem. -Zresztą miałam ciężki dzień.
-Chcesz o tym pogadać?- zapytał, otwierając nowa butelkę piwa.
-Nie za bardzo- powiedziała, odchylając się lekko do tylu. -Nie chce o tym myśleć w tym momencie, chce po prostu się wyluzować i dobrze bawić- dodała po chwili, a Zayn pokiwał głową ze zrozumieniem. -Jak tam sytuacja w zespole?
-Liam dzisiaj prawie pobił się z Harrym- rzucił, jak gdyby mówił o tym, co zjadł na śniadanie.
-Że co?- Lo spojrzała na niego z niedowierzaniem, a jej oczy gwałtownie się powiększyły. -Jak to prawie się pobił?
-Normalnie. Dosyć ostro się pokłóciliśmy- wyjaśnił, wzruszając przy tym ramionami. -Harry ostatnio zachowuje się jak skończony dupek. Należało go trochę naprostować.
-O co poszło?
-Takie tam, sprawy zespołu- odpowiedział wymijająco, nie chcąc jej mówić, że chodziło o nią. -Wiesz…
Nie zdążył powiedzieć nic więcej bo trójka chłopaków wtoczyła się na trawnik, tuż pod ich stopami. Jeden z nich momentalnie wylądował na ziemi, potykając się o wystającą kostkę, na co drugi wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Żołądek tego trzeciego chyba nie wytrzymał nadmiaru alkoholu, bo właśnie obficie zwymiotował tuż przy głowie kolegi.
Lo spojrzała na Zayn'a i w tym samym czasie wydali z siebie jęk obrzydzenia.
-Chodźmy stąd- zaproponował chłopak i jeszcze raz, z zniesmaczeniem spojrzał na pijane towarzystwo.
-Świetny pomysł- Lo przytaknęła mu ochoczo.
Zeskoczyli ze stołu, pozbierali puste butelki i czym prędzej udali się do środka, w poszukiwaniu, jakiegoś miejsca, w którym mogliby normalnie porozmawiać.
~*~
Błądzili po górnym piętrze już dobre 10 minut. Każdy pokój, do którego wchodzili był zajęty. W jednym grupka ludzi urządziła prywatną imprezę, drugi robił za przechowalnie ludzi, którzy nie nadawali się już do dalszego imprezowania, a garderobę zajmowali Louis i Eleanor. Już mieli zostać na korytarzu, po prostu usiąść na twardej podłodze, gdy Zayn wskazał głową ostatnie wejście. Lo zapukała donośnie, lecz nie słysząc żadnego odzewu, nacisnęła klamkę. Opuściła pomieszczenie tak szybko, jak do niego weszła, donośnie trzaskając przy tym drzwiami.
-O mój Boże!- wykrzyknęła, zaciskając mocno powieki, próbując tym samym wyrzucić z pamięci to, co przed chwilą zobaczyła. -Czy oni właśnie… Czy to… Czy… O Boże!
Zayn spojrzał na nią pytającym wzrokiem, uniósł brwi w geście zdziwienia, sięgnął ręką ponad jej głowę i ponownie nacisnął klamkę. Zaśmiał się pod nosem, widząc co tak wytrąciło Lo z równowagi. Brunetka próbowała na wszelkie sposoby zakryć nagie ciało, a Harry obrócił się i spojrzał na nich gniewnie.
-Dobrze się bawicie?- rzucił poirytowany, ale jego głos był niezwykle spokojny, jakby zupełnie nie obchodziło go to, że właśnie został nakryty w całkiem intymnej sytuacji.
-Moglibyście chociaż zamknąć drzwi, wywiesić jakąś kartkę, cokolwiek- powiedział Zayn, a Harry pokazał mu środkowy palec.
-A ty mógłbyś się już ulotnić i dać nam spokojnie skończyć- szatyn przewrócił jedynie oczami i donośnie trzasnął drzwiami.
Obrócił się w stronę Lo, która stała w miejscu z szeroko otwartymi oczami i wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.
-Spokojnie, to norma- jedną dłoń położył na jej ramieniu, a drugą na plecach, zmuszając ją tym samym do zrobienia kilku kroków, bo nie była w stanie samodzielnie się poruszyć. -Aż się dziwie, że jest tylko z jedną.
-Jak to z jedną?- Lo przystanęła na moment. -Chcesz powiedzieć, że zabawia się z dwoma? W sensie z dwoma dziewczynami? Naraz?- potok głupich pytań wylał się z jej ust, a Zayn tylko z rozbawieniem pokręcił głową. -Dwie?! Serio dwie?
-Serio- chwycił ją za nadgarstek i delikatnie pociągnął w kierunku schodów. -Harry ostatnio, cóż… po prostu strasznie się zmienił.
Lo wymamrotała coś niezrozumiałego, dalej pozostając w lekkim szoku.
-To gdzie idziemy?- zapytała po chwili, powoli dochodząc do siebie. -Wiem!- wykrzyknęła, nie pozwalając Zayn'owi nawet otworzyć ust. -Chodźmy do łazienki. To idealne miejsce do rozmów.
Zgarnęła z fotela dwie poduszki i ruszyła w stronę pomieszczenia, patrząc wcześniej czy chłopak idzie za nią. Wkroczyła do pokoju, a gdy oboje znaleźli się w środku, przekręciła kluczyk, nie chcąc, by ktokolwiek im przeszkadzał. Rzuciła poduszki do wanny, sprawdzając uprzednio czy krople wody nie zalegają na dnie, a następnie usiadła na jednej z nich.
-Chcesz siedzieć w wannie?- Zayn spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Nie marudź, tylko siadaj obok- poklepała miejsce po swojej prawej stronie i uśmiechnęła się zachęcająco. -Jest naprawdę wygodnie.
Chłopak przez chwile stał w miejscu, niezbyt przekonany do tego jakże irracjonalnego pomysłu. Nigdy nie siedział w wannie tak po prostu, nigdy nawet nie przyszło mu to do głowy. Jednak jej uśmiech, cała jej osoba zachęcały go do robienia tych wszystkich rzeczy, na które normalnie by się nie zdecydował. Podszedł wiec bliżej i usiadł na czerwonej poduszce, opierając nogi na brzegu wanny.
-Całkiem przyjemnie- westchnął, przeciągając się przy tym nieznacznie.
-Mówiłam- zsunęła z ramion czarną kurtkę i rzuciła ją niezdarnie gdzieś na środek łazienki.
-Wow- rzucił chłopak, przyglądając się licznym tatuażom, które zdobiły jej ręce. -Myślałem, że masz tylko te na nadgarstkach- chwycił jej małą dłoń i zaczął dokładniej przyglądać się wszystkim rysunkom.
-Nie- zaśmiała się dźwięcznie. -Są w różnych miejscach.
-Ile ich masz dokładnie?- zapytał, przejeżdżając palcem w zgięciu jej prawej ręki, co wywołało u niej fale delikatnych dreszczy.
-Całkiem sporo. Chyba jakieś 30- odpowiedziała, rozbawiona jego maniakalnym zachowaniem.
-Pokażesz mi je kiedyś wszystkie?- palnął, a ona roześmiała się głośno. -To znaczy uhm, wiem, że zachowuje się jak świr, ale uwielbiam tatuaże.
-W porządku- spojrzała na jego twarz, która pokryła się soczystą czerwienią. Chwyciła torebkę, wygrzebała z niej papierośnice i wyciągnęła jointa, którego nie zdążyła dopalić na polu. Podpaliła końcówkę i zaciągnęła się mocno.
-Lo- szepnął, a ona obróciła twarz w jego stronę. -Czym się zajmujesz tak właściwie?
-Niczym- odpowiedziała szybko.
-Nie możesz nie zajmować się niczym. Nie uczysz się, nie pracujesz?
-Nie. Po prostu podróżuje.
-Dużo?- zapytał zaciekawiony.
-Kilka lat temu postanowiłam, że zanim rozpocznę dalszą naukę, zanim się ustatkuje, znajdę prace i założę rodzinę- podkoloryzowała odrobinę doskonale wiedząc, że nie będzie miała na to wszystko wystarczająco dużo czasu. -chce zwiedzić świat. Poznać kultury innych krajów, zobaczyć jak tam się żyje, odwiedzić te wszystkie wspaniale miejsca. Chciałam po prostu prowadzić takie proste, beztroskie życie. Dużo się śmiać, świetnie się bawić, niczym się nie martwić, nie przejmować. Cieszyć się tym wszystkim.
-I udało ci się?- przysunął się bliżej, wyraźnie zainteresowany.
-Chyba tak. Mam taką listę, państw, które muszę odwiedzić. Została mi tylko Afryka i Australia- rzuciła, uśmiechając się ciepło.
-Wow- westchnął z zachwytu. -I tak po prostu wsiadasz w samolot i lecisz, niczym się nie przejmując?
-Tak po prostu- przymknęła oczy, po pomieszczenie właśnie zaczęło wirować -Jest taki świetny portal, gdzie ludzie udostępniają sobie swoje mieszkania i domy. Gdy chce znaleźć się w Argentynie, po prostu się loguje, znajduje odpowiednia ofertę i lecę. W zamian za to, gdy mój znajomy z Buenos Aires będzie chciał się zatrzymać w Londynie, to zapewniam mu zakwaterowanie. W ten sposób poznałam wiele cudownych osób z całego świata.
-Boże, nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę- westchnął, wpatrując się w nią jak zaczarowany. -Chciałbym tak żyć, tak prosto, lekko. Być zwyczajnym, anonimowym człowiekiem. Wsiąść w samolot, polecieć na inny kontynent, dobrze się bawić i niczym się nie przejmować.
-Zayn- położyła dłoń na jego ramieniu. -Jesteś idolem milionów osób. Tworzysz świetną muzykę, masz nieziemski głos. Wiem co mówię, bo przesłuchałam dokładnie obie wasze płyty, łącznie z deluxe edition- uśmiechnął się lekko na jej słowa. -Tyle ludzi cie podziwia. To nie moje życie jest godne zazdroszczenia, a twoje.
-Ale…- zaczął, ale natychmiast mu przerwała.
-Tak, wiem, że jest trudno. Rozumiem to doskonale. Ale czasem trzeba się zdystansować do niektórych rzeczy, zacisnąć powieki i iść dalej, nawet jeżeli jest cholernie ciężko. Osiągnęliście tak wiele, w tak krótkim czasie, a to jest naprawdę niesamowite- mówiła szybko, zawzięcie wymachując przy tym rękami. -Bo w tym momencie masz cały świat u swoich stóp, a to jest warte każdej ceny.
-Ja…
-Matko- po raz kolejny nie pozwoliła mu dojść do słowa. -Jestem okropnie głodna.
Zayn spojrzał na nią zdezorientowany, całkowicie zaskoczony jej nagłą zmianą nastroju. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, blondynki już nie było.
~*~
Na parkiecie tańczyło już tylko kilka osób do tego poruszali się bardzo ospało. Reszta przysypiała na kanapie, w pokojach lub na jakimkolwiek kawałku wolnego miejsca. Za konsolą już nikogo nie było, z głośników wydobywała się smętna muzyka. Lo przebiegła przez salon, potykając się po drodze o czyjąś nogę i prawie lądując na twarzy. Na szczęście bez żadnego szwanku udało jej się dotrzeć do kuchni. Zadowolona podeszła do lodówki i już miała przeszukiwać jej wnętrze, gdy nagle dostrzegła blondyna, siedzącego na blacie. Miał spuszczoną głowę i wyglądał na totalnie przybitego.
-Niall, wszystko w porządku?- zapytała, przysuwając się bliżej. Chłopak spojrzał na nią zrezygnowany, a w jego oczach zamajaczyły szklane łzy. -Hej, co jest?
-Nic- pociągnął nosem, a jego wargi zadrgały niebezpiecznie.
Lo natychmiast zareagowała. Spojrzała na niego zmartwiona, oplotła rekami jego kark i przesunęła się bliżej. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy poczuła jak ręce chłopaka zacieśniają się wokół jej talii. Wcisnął głowę w zagłębienie jej szyi, a ona dłonią gładziła go po plecach, próbując choć odrobinę go uspokoić. Po chwili jego przyspieszony oddech wrócił do normy, a spięte mięśnie zaczęły się rozluźniać.
-Przepraszam- szepnął w jej szyje, a ona głaskała go po włosach. -Po prostu wszystko się jebie.
Podniósł głowę i spojrzał na nią tak smutnym wzrokiem, że aż ukuło ją w sercu. Usiadła obok, wiedząc, że w tym momencie potrzebuje kogoś, kto go wysłucha.
-Oni wszyscy są niezadowoleni, ciągle się kłócą, mają o wszystko pretensje- zaczął, a ona słuchała uważnie. -Liam przez zespół musiał rozstać się z Danielle. Rzadko kiedy się widywali, prawie w ogóle nie mieli dla siebie czasu. Ale on nie znosi tego zbyt dobrze- skrzywił się lekko, ale zaraz kontynuował. -Louis wkurza się że media ingerują w jego związek z El i wymyślają jakieś głupie rzeczy na temat jego i Harry'ego. Zayn ma dość tego całego szumu i chyba źle znosi te nieprzyjemne plotki. A Harry totalnie zatracił jakiekolwiek granice moralne- westchnął głęboko. -Jak tak dalej pójdzie to zostanę sam w tym zespole.
-Niall, nie możesz być takim pesymistą. Na pewno wszystko jakoś się ułoży- szepnęła pocieszająco.
-Wątpię. Czasami mam wrażenie, że tylko mi jeszcze zależy na tym wszystkim. Że jako jedyny chce jeszcze walczyć, że oni już dawno się poddali- powiedział, bawiąc się nerwowo palcami. -Tęsknię za tymi czasami, kiedy byliśmy jeszcze głupimi nastolatkami, ale wszystko było o wiele prostsze. Kiedy liczyła się tylko dobra zabawa i mieliśmy naprawdę wielka frajdę ze śpiewania- dodał. -Chciałbym to wszystko naprawić. Żeby było jak dawniej, żebyśmy odzyskali tą radość. Ale sam nie dam rady. Lo- spojrzał na nią, a jego oczy ponownie zaszły łzami. -Pomożesz mi?
-Ja…- kompletnie ją zatkało, nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Błagam, oni cie posłuchają. Po prostu z nimi porozmawiaj- dostrzegła w jego oczach tak wielką nadzieje i determinację, że nie mogła odmówić.
-W porządku- powiedziała, a na jego twarzy, po raz pierwszy od kiedy tu przyszła, pojawił się delikatny uśmiech. -Ale ty zajmiesz się Harry'm- dodała, patrząc na niego groźnie.
-Jesteś najlepsza!- wykrzyknął, na co Lo zaśmiała się głośno.
Chłopak uradowany zeskoczył z blatu i powiedział, że
taką chwile trzeba uczcić czymś dobrym. Podszedł do lodówki i zaczął
w niej grzebać, w poszukiwaniu odpowiednich składników, na co Lo zareagowała
entuzjastycznie. Ssało ją w żołądku z głodu i dobre jedzenie było dla niej
prawdziwym zbawieniem.
Nagle usłyszeli donośny huk, dochodzący z salonu, jakby ktoś
właśnie stoczył się ze schodów. Lo wyjrzała zza drzwi i dostrzegła
Liam'a, który właśnie podnosił się z podłogi i teraz
niezdarnie zmierzał w jej stronę.
-Cześć, Lo- burknął, a język plątał mu się przy tym
tak bardzo, że ledwo można było go zrozumieć. -Dawno przyszłaś?-
uśmiechnął się głupkowato i lekko się zachwiał.
-Cześć, Li- stanęła za nim, chwyciła go za ramiona i
delikatnie popchała do przodu. -Lepiej będzie jak
sobie usiądziesz.
Blondynka zaprowadziła go do kuchni i usadziła na
krześle, stając za nim, by przypadkiem się nie przewrócił, a Niall postawił
przed nim szklankę z wodą.
-Czy ktoś nie mógł przypilnować, żeby Liam nie
schlał się jak
świnia?- szepnęła cicho, posyłając blondynowi gniewne
spojrzenie.
-Niedobrze mi- wymamrotała brunet, chwycił duży srebrny garnek, w
którym Nialler chyba zamierzał coś przyrządzić i zwymiotował do
jego wnętrza.
-Ohyda- powiedział Horan, patrząc na przyjaciela z zniesmaczeniem.
Nagle Liam podniósł głowę, spojrzał na nich rozbawiona i
zaczął się histerycznie śmiać.
-I z czego rżysz? Z tego, ze właśnie zheftałeś
się do garnka?- zapytał blondyn, patrząc na niego z poirytowaniem.
-Właśnie sobie przypomniałem, ze rano mamy sesje.
~*~
Siedzieli przy szklanym stole, w jednym z pokojów potężnego
biurowca, gdzie mieściła się siedziba zarządu managerskiego.
Atmosfera znowu była napięta. Paul właśnie opieprzał ich za to, że
przez ich lekkomyślność i nieodpowiedzialność musiał zmienić termin
sesji. Wprawdzie próbowali jakoś wywiązać się z umowy, ale
gdy wstali rano, po kilku godzinach snu, żaden z nich nie czuł się na
siłach, by dać się obfotografować. Ponadto wyglądali fatalnie. Liam
właśnie położył głowę na stoliku, a gdy tylko wykonał najmniejszy ruch, przez
jego ciało przechodziła fala przeszywającego bólu. Do tego wciąż było
mu niedobrze i gdy Paul podnosił głos, miał ochotę wyrzygać
mu się na twarz. Harry siedział ze skwaszoną mina, co chwila
popijając wodę z wielkiej butelki. Louis rozmasowywał bolącą głowę,
czując jakby właśnie stado słoni deptało mu czaszkę.
Z kolei Niall'owi wciąż wszystko lekko wirowało przed
oczami. Jedynie Zayn wyglądał normalnie i chyba jako jedyny słuchał wywodów
managera, intensywnie nad czymś myśląc.
Nagle Malik wstał niespodziewanie, zmierzył wzrokiem wszystkich
znajdujących się w pomieszczeniu, wziął głęboki oddech i otworzył
usta.
-Przemyślałem sobie to wszystko i chce odejść z zespołu.
~*~
Uffff... Trochę pokomplikowałam ;p Miałam takie urwanie głowy w zeszłym tygodniu, że naprawdę ciężko mi było ogarnąć ten rozdział. Więc ogromnie przepraszam za zwłokę. Początkowo miałam go podzielić na dwie części, bo wydawał mi się za długi, ale w końcu zostawiłam tak jak jest. Pasują Wam takie dłuuuugaśne rozdziały czy mam pisać krócej? Dziękuje za wszystkie komentarze, wejścia i obserwujących. Jesteście nieocenione <3 Aż się szczerze jak głupia, gdy to wszystko czytam. Dodałam tatuaże, listę też jakoś wkrótce wstawię. Miłego czytania, mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na szczere opinię ;))
Genialny ♥ Jak dla nie długość rozdziałów jest idealna ♥ Jestem ciekawa co dalej z Zaynem hahahah :D Coś mi się wydaję, ze między nim a Lo coś zaiskrzy hahahaah ♥ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńCałuję
Hanikk Xx
Długieeeee są spoko ;DD ;33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne , ale w takim momencie przerwać ?! ;c No nic czekam na nn ;p
OEMDŻIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII! po przeczytaniu rozdziału brak mi imprezy! na gwałt potrzebuje kruków, ortalionów, akordeonów, deep energy i w tle hiciorków a'la bieber ;D serio. chce mi się wixy! ale takiej z herbatką, takiej sążnej. GENIAAAAALNEEEEE *.* jak zawsze cytaty z życia wzięte <3 żądam jakiś udziałów w tym opowiadaniu, skoro tu jest tyle "perełek" huehuhe.
OdpowiedzUsuńbardzo proszę o pisanie wciąż tak długich rozdziałów, ALE domagam się krótszego czasu oczekiwania na kolejny rozdział. tym bardziej, że znów skończyłaś w takim miejscu, że po prostu ARGHH!!! znów mnie będzie zżerać i będę wymyślać wszelakie teorie spiskowe, które mogą mieć miejsce w następnym rozdziale. RUUUSZ DUPSKO I PISZ SZYBCIEJ!
ach tak! i jeszcze jedno! chce powiedzieć, że tak. robimy z tego film <3 ale ja, nie zamierzam być żadnym wózkowym.
ahahahahahaha. spoko, pojawisz się znowu w 10 rozdziale, tak jak obiecałam ;p
Usuńehh, przecież i tak zawsze ci mówię co się stanie, więc co się rzucasz ;d
no jasne, że będzie film, a ty masz już zaklepaną rolę Zoey <3
Że co?! On nie może odejść z zespołu! Niech oni ruszą te leniwe cielska i się postarają wszystko naprawić!! Błagam :C
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Kukardka, xoxo
+ długość jest idealna <3
UsuńDługość rozdziału jest dobra, nie potrzeba pisać krótszych:) Ciągle się zastanawiam czy będzie coś między Lo i Zayanem czy między Lo a Harrym... Czytając wyobrażałam sobie wszytko i po prostu jak była scena z Liamem który najpierw zwymiotował do garnka, a później powiedział, że mają rano sesje to zaczęłam się śmiać jak głupia:D Pijani ludzie są tacy zabawni :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Supeeeer !!!!! Nie mogłam się oderwać. Jak nie poprawie geografi to przez ciebie :) Jesteś najlepsza ! <3
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna. Cudownie piszesz. Masz talent. Musisz napisać książkę. MUSISZ.
OdpowiedzUsuńPopieram z ta kaiazka. / Boo. <3
Usuńsie zakochałam.
OdpowiedzUsuńnowe uzależnienie <3
kocham cie dziewczyno:D
i czekam na następny
jak tak patrzę na długość tego rozdziału tak przewijając przewijając i przewijając bez końca to się zastanawiam... jak ty do jasnej ciasnej to robisz??!!!! Może jesteś jakimś robotem?? ;P a tak dokładniej - długie rozdziały me gusta
OdpowiedzUsuńfantastyczny!! <33
COOOOO?! Zayn nie może odejść! ;O masz mi to jakoś odkręcić i to JUŻŻŻ! Wgl jak można urwać na takim momencie?! Co do rozdziału to ŚWIETNY *.* Mimo tego że taki dłuuuggii to nawet szybko mi się go czytało ;] Czekam nn ;D PS. Zajebista ta zakładka z tatuażami *---*
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* Mam nadzieję że następny rozdział dodasz szybko bo chcę się dowiedzieć jak się skończy ta sprawa z Zayn'em ;}
OdpowiedzUsuńmmm świetny :* uwielbiam i czekam na nn. Dodawaj szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dija;)
Wow. To jedyne, na co mnie stać. Po prosu... WOW.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, nie wiem jak to robisz, ale Twoje opowiadanie czyta się tak lekko i z takim zainteresowaniem, że aż miło :) Piszesz świetnie, chylę czoła przed takim talentem. Zyskałaś nową, stałą czytelniczkę :)
Pozdrawiam! :*
super! genialny ten rozdział:)
OdpowiedzUsuńMatko, kocham ten blog. <33 a szczególnie te pierwsze akapity, są najlepsze. <3 chciałabym tak pięknie pisać jak ty. ;c jesteś bardzo mądra, to widać po tym jak piszesz.
OdpowiedzUsuń